Chłopak krążył po domu i między blokami
Czasem spał na dworcach lub pod mostami
Był zamknięty w sobie, wciąż uciekał z domu
O swoich problemach nie mówił nikomu
Że matka ćpała a ojciec pił
Chłopak w ciągłym stresie żył
W końcu zaczął pić, ćpać i palić
Nie miał komu się wyżalić
W końcu te "przyjemności" stały się nałogiem
Potem były jego wrogiem
Wpadł po uczy w sam środek bagna
Kiedyś ćpała z nim koleżanka Jagna
Lecz ona już dawno przestała brać
Może teraz spokojnie spać
A on nie może sobie z tym poradzić
Swoim życiem zaczął się bawić
Kontrolę nad nim przejęły dragi
Nie powróci już do rodzinnej sagi
Niedługo skończy tak jak jego starzy
Oni leżą teraz na jednym z cmentarzy
Ojciec był pijany i skoczył z mostu
Bez słowa pożegnania, tak po prostu
Matka z rozpaczy podcięła sobie żyły
Sąsiadki z przerażeniem na wszystko patrzyły
Chłopak został sam, nie ma już nikogo
Na każdego człowieka spogląda wrogo
Teraz jeszcze bardziej ćpa i pije
Siedzi pod kościołem i z rozpaczy wyje
Mógłby przestać brać gdyby tylko chciał
Normalne życie wtedy by miał
Ale mieć go nie będzie, bo za późno już jest
Niedługo nastąpi życia jego kres
Kiedy to nastąpi? Któż to wie?
Chłopak codziennie czuł się źle
W końcu trafił na cmentarz, do rodziców swoich
Na jego grobie tylko jedna świeczka stoi
Zapaliła ją Jagna, jego jedyna koleżanka
Chłopak nie powróci, zapadła już klamka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz